XII Turniej Warsaw Judo Open przeszedł do historii. Impreza walczy z powodzeniem o prestiż i zasięg. Pod względem sportowym jest coraz mocniejsza i motywująca, bowiem dla niektórych kategorii wiekowych stanowi tzw. etap selekcyjny. Dodatkową atrakcją jest silna konkurencja, bowiem w stolicy zjawiły się silne reprezentacje klubów z Niemiec, Belgii, Wielkiej Brytanii, Ukrainy, Rosji, Litwy, Estonii. Zespoły te przywiozły najlepszych zawodników i na macie widać było ich umiejętności. Na tym tle nie zabrakło judoków z Warmii i Mazur.
W gronie prawie tysiąca uczestników trudno przebić się do czołówki. Przypominjmy, że rywalizacja przebiega w czterech grupach wiekowych: dzieci (U13), młodzików (U15), juniorów młodszych (U17) i juniorów (U20). W tym roku turniej rozszerzono o udział dziewcząt w kategoriach: juniorek młodszych (U17) i juniorek (U20).
Wszystko przebiegało jak w kalejdoskopie. Zwłaszcza pojedynki najmłodszych pozbawione są kalkulacji, wiele jest ryzyka, judoków ponosi fantazja. Niedostatki techniczne są rekompensowane wolą zwycięstwa i dynamiką. Trenerzy jeszcze przymykają na to oko, a publiczność jest zadowolona, bo czasami ma dość szachów z macie.
W kategorii dzieci do lat 13 świetnie wypadli zawodnicy Zatoki Braniewo: Mateusz Głowacki i Piotr Wieczorkiewicz, zajmując trzecie lokaty w wadze do 55 kg.
W grupie U15 siódme miejsce wywalczył Bartosz Bandurski z Tomity Elbląg – kategoria 73 kg.
Duży sukces odniósł w rywalizacji juniorów młodszych (U17) Adrian Łoś z Tomity Elbląg zdobywając brązowy medal. Tuż za podium w tej samej kategorii na piątej pozycji znalazł się jego kolega klubowy Oskar Goliński.
Wśród najstarszych (U20) piąty był w wadze 90 kg Tomasz Gadaj (Truso Elbląg), również piąte miejsce wywalczył w wadze 100 kg Kacper Witkowski (Gwardia Olsztyn).
Ważna dla naszych judoków próba, bo niewiele mamy konfrontacji międzynarodowych i niezłe wyniki. Warto to potwierdzić w imprezach rangi mistrzowskiej.